Szkoła mistrzów w Buczku, czyli skuteczna recepta na pandemię

Buczek… tu startują i lądują F-16, tu każdego roku święci się Święto Truskawki, tu także spotykają się najlepsi polscy riderzy, aby walczyć o mistrzowskie tytuły w SuperEnduro.

Przedostatni majowy weekend. GKM Buczek, na którego torze co roku upalają riderzy w ramach Mistrzostw Polski Superenduro nie przysnął podczas pandemii. Wręcz przeciwnie, na ile ministerialne przepisy pozwalają, organizują za friko w soboty i niedziele treningi dedykowane wszystkim klubowiczom, ale jeśli jakiś outsider ma ochotę poćwiczyć, też się załapie.

Z Andrzejem Andrzejakiem, spiritus movens polskiego SE, zanim zjadą uczestnicy eventu ruszamy na drugi tor, jakim zawiaduje klub, znajdujący się w Gucinie oddalonym od Buczka o ok. 8km. Mamy tu „matrix” zbudowany z szerokich i wysokich kłód, jest bijący do góry skok przez opony dokładnie taki jak podczas pierwszych w Polsce MŚ SE, jest podwójna rampa-wyskok no i baaardzo wymagająca fala z opon. Przypomnijmy…

GKM Buczek to spora grupa kandydatów na riderów plus 12 zawodników (i zawodniczek) z krwi i kości. Wśród nich Kuba Ludwisiak, absolutny talent i materiał na ridera nawet mistrzostw świata. Dobrze zapowiada się młody Bergier, no a Krystian Nowacki to gościu, który osiąga czasy porównywalne z czasami Emila Juszczaka. Jesteśmy bardzo ciekawi tego zawodnika.

Pozostali adepci sztuki upalania to niewątpliwie bardzo zdolny narybek a przyglądając się jak uczciwie trenują jesteśmy spokojni o ich przyszłość. I przyszłość SE! Andrzej Andrzejak: „Krystian jest naprawdę niesamowity, on w Buczku potrafi wykręcić czasy o 5sek lepsze na okrążeniu niż Emil.

I nie są to pojedyncze strzały, bo na 20-stu okrążeniach jest lepszy od Mistrza Polski o sekundę! Ale jemu podobnych mam jeszcze kilku, więc jeśli zdecydują się na starty w MP, to Emil będzie miał naprawdę co robić”. W Buczku trening to proces, a nie jednorazowa parogodzinna pojeżdżawka.

To cykl, który ma swój harmonogram i jest dostosowany do poziomu uczestników. Stąd na przykład obecność na zajęciach Izy Pieniążek, która poprowadzi trwającą pół godziny rozgrzewkę.

Potem zajęcia na motocyklach: start parami, trening jazdy w slalomie itp., następnie fitcross. Co to jest? Jazda 10 minut, a następnie przesiadka na urządzenia do ćwiczeń: rowerek, wiosła, ciężarki itp. Każdy musi zaliczyć wszystkie przyrządy, po czym znowu wraca na moto.

Na koniec czeka wszystkich czasówka z pomiarem po to, aby zobaczyć i przeanalizować czy zwalniasz, kiedy zwalniasz, jedziesz równo czy zrywami. I tak jest tydzień w tydzień, żeby zobaczyć czy jest progres, czy stagnacja i regres.

A gdy przychodzi wieczór zaczyna płonąć ognisko, na grillu smażą się dorodne karkówki i kiełbasy, w słoikach dokiszają się małosolne ogórki, z koszyczka kusi pachnący wiejski chleb a smakowita szarlotka przyciąga wzrok. Rodzice znowu się wykazali…

(artykuł i zdjęcie z: https://x-cross.pl/

Skip to content